Monthly Archives: Luty 2012

Zabezpieczony: Jeden z tych Listów

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło:


Dzień Zupy, tak – zupy.

29 lutego to taka trochę magiczna data. Nie żeby coś, no ale wypada w końcu raz na 4 lata tylko. Czy to już nie powód żeby uznać ją za wyjątkową?

I co w związku z wyjątkowością tej daty. Wstępnie? – no chyba nic. Ale zawsze można coś napisać, chociażby o lękach.

Ludzie to ludzie. Nie jesteśmy idealni. Mamy wady.

Boję się jednej z nich – odzwyczajania. Jest pierwszy miesiąc boomu a potem wszystko stygnie. I to jest takie straszne. Że czasami nie potrafię z tym nic zrobić. Nie chcę żeby to stygło, w końcu jednak mi zależy bardzo. A skoro zależy to nie będzie jak boję się, że jednak może być?

Mnie też trzeba w pewien sposób zatrzymać. Nie mam ochoty na przygody ani nic w tym stylu. Po prostu – zatrzymać.

Dziś dzień zupy. Ale nie zjem. „Drobna awaria” odcięła 18 tysięcy ludzi od wody. Nigdy nie sądziłem, że jej brak może mieć taki wpływ na psychikę, oj.


Nescafe i geografia

Jak wygląda zestaw wieczorowy do nauki? Ładnie i skromnie – jabłuszko, kawa, mineralna.

Ale geografia ciężko z tym wchodzi. Ogólnie, wszystko ciężko wchodzi.

Brain overload?


We Never Change

I wanna live life
And never be cruel
And I wanna live life
And be good to You
And I wanna fly
And never come down
And live my life
And have friends around

We never change, do we?
No, no
We never learn, do we?

Żałuję niektórych myśli, które ubrałem w złą szatę słów.
Przecież nie miałem nic złego na myśli.

Nie jestem smutny.

 


Listy

Może to element dzisiejszego zepsucia, a może po prostu pędząca globalizacja, ale rozmawiamy listami internetowymi, nie klasycznymi. To z lekka przerażające, ale czy chcielibyśmy czekać kilka dni na odpowiedź? W ciągu kilku dni tyle może się przecież wydarzyć….

Długie listy późno w nocy nie są złe. To coś, co chcesz powiedzieć, ale nie ubierzesz tego tak sprawnie w słowa i jednocześnie coś, co chcesz napisać kiedy rozmawiamy, ale jest tego tak dużo..

To nic złego. Po prostu Listy.


Vinci

Zaczyna się film. Vinci. A, to o tym obrazie. Dama z Łasiczką.

Pech chce, że akcję umieścili właśnie w Krakowie. Dlaczego połowa rzeczy zaczyna mi przypominać, że jesteś daleko?

Wiem dlaczego. Żebym nie zapomniał. To taka mini terapia szokowa dla mojej sklerozy. Jakoś muszę odbić piłeczkę, a że film się nawinął.

„Ten album jest o winie, nie o Wilnie”.

Jest tam jeszcze gość, który z nimi pracuje. Górnik.

Też ma problemy z pamięcią – nie pamięta twarzy. Hasło to bodajże Beckenbauer (o, hasło jest nawet w autokorekcie!).

Ja nie potrzebuję hasła.


Skleroza

„Naukowcy wiedzą, że silne emocje związane z wydarzeniem gwarantują, iż zostanie ono utrwalone w pamięci. (…) Epizody silnego stresu, szczęścia, miłości i smutku pomagają zachować wyraźne wspomnienia. Jednak gdy stres jest stały, a mózg regularnie zalewają hormony stresu takie jak kortyzol, uwaga ulega osłabieniu, zaś zdarzenia trafiają do pamięci krótkoterminowej, a następnie długotrwałej tylko fragmentarycznie. Tak zachowane wspomnienia są trudne do przywołania. (…) Z czasem przewlekły stres niszczy połączenia między komórkami w rejonach mózgu istotnych dla nauki i zapamiętywania. Nawet kilka godzin stale utrzymującego się stresu może zalać mózg hormonami zaburzającymi pamięć. (…)”

Czyżbym się stresował? Czym?

Jak na razie to tylko się boję. Bo przecież zawsze miałem dobrą pamięć.


Wiosna?

Boże Boże Boże!

Toż to 26 lutego już!? Jak ten czas goni, ludzie! Przecież zaraz będą święta, matury, wolne wolne wolne!

Czujecie to? Śnieg topnieje! W końcu! Lubię zimę, ale faza przejściowa jest najgorszą z najgorszych. Tak zwane zaranie wiosny. Masakra, spływa wszystko wtedy z gór, rzeki przybierają i wylewają. Mam nadzieję, że nie usłyszymy nagle o powodziach. Że moja rzeka nie przybierze i nie wyleje, a jeżeli już, to zrobi to powolnym ciekiem policzkowym z tego bardziej radosnego oka.

Życie to pasmo. Bynajmniej nie górskie. Pasmo niespodzianek, wypadków, splotów wydarzeń i okoliczności. Jakoś tak te sploty są dla mnie bardzo szczęśliwe ostatnio. Niech tak zostanie. Jak najdłużej.

Proszę.


„To chodź”

Magiczne dwa słowa które sprawiają, że mam ochotę nauczyć się teleportacji.

Życie to nie bajka. A szkoda.


Zabezpieczony: Dwa najważniejsze listy w moim życiu dostałem wtedy, kiedy jechałem na „małą wojnę”.

Treść jest chroniona. Proszę podać hasło: